21.05.2021
„Baron.
Waldemar.
Zobaczyłam post na grupie – starszy, około dziesięcioletni bokser, po operacji, w schronisku, poszukiwany tymczas. Decyzja – bierzemy. Pojawił się u nas dokładnie dwa miesiące od śmierci Wojtusia. Był od niego tak różny, jak dzień od nocy: Wojtuś bokser wielkich gabarytów – 38 kg, Baron kruszynka – 25 kg (jeszcze nigdy nie miałam pod opieką tak drobnego bokserka!), Wojtuś spokojny i stateczny, Baron postrzelony wariat, Wojtuś uległy, Baron awanturnik.
Początki łatwe nie były. Imię Baron nie przechodziło nam przez gardło. Przechrzciliśmy go na Waldemara. I tak został Baronem Waldemarem. Czasem na niego patrzę i myślę, że bardziej stosowne byłoby nazwanie go Walduś Kiepski…
Zapoznanie z moją Suką-psychopatką przebiegało opornie. Ani jedno, ani drugie nie chciało ustąpić. Po miesiącu doszło do poważnej „rozmowy”. Waldemar przegiął pałę i z posłania chciał jej ukraść królicze ucho, które to ucho Suka zachowała sobie na później (swoje Waldemar pochłonął błyskawicznie). W Sukę wstąpił diabeł, a ponieważ jest większa, Waldek został obalony na podłogę i przewrócony na grzbiet – wylądował podwoziem do góry na dobre parę minut. Próbował co prawda protestować, ale Suka ma przewagę masy, więc niewiele zdziałał. Teraz nie kradnie, grzecznie czeka, czy Suka mu pozwoli dokończyć to, czego nie zjadła. Generalnie z Suką wyglądają na najbardziej niedobraną parę dekady: ona wielka, stara baba w typie owczarka belgijskiego, on mały chudy bokserek. A jednak kochają się okrutnie, robią wszystko razem i dbają o siebie nawzajem. Jedno uczy się od drugiego – Suka nauczyła Waldemara otwierać drzwi z klamki, Waldemar nauczył Sukę tratować grządki i kopać doły w ogrodzie.
Jedno trzeba mu przyznać – jego pomysłowość w próbach ucieczek jest nieograniczona. Już wiemy, że zanim otworzymy bramę, drzwi wejściowe musimy zamknąć na klucz, bo Waldemar otworzy i da w długą. Wszelkie otwory, szczeliny i tym podobne dziury musieliśmy zabezpieczyć, bo Waldemar przeciśnie się przez każda szparę i pójdzie w teren. Co jakiś czas robimy obchód ogrodzenia, bo Waldemar swojego czasu schował się za tujami, rozbroił siatkę, zrobił dziurę i zwiał do sąsiadów pogonić im kota. Teraz kombinuje, jak dostać się do drugiego sąsiada, to znaczy do jego kur, a przede wszystkim koguta (kogut fascynuje go ogromnie – na jego widok Waldemar staje z błagalnym wzrokiem, a z pyska zwisają my wielkie dwa gluty śliny)
Z jedzeniem… no cóż, Waldemar jest zawsze głodny. Zje wszystko i zawsze. Chaps, chaps, chaps – miska pusta. Przyzwyczaił się, że dostaje małe porcje 4 x dziennie. Jeżeli w ciągu dnia zmienia się opieka (np. ja wychodzę, przychodzi mój syn), Waldemar kłamie, że on jeszcze nie jadł, głodny jest, natychmiast daj jeść! Musimy się porozumiewać w tej kwestii (np. psy jadły o 12.00), bo inaczej potrafi każdego skołować. Już znacząco się zaokrąglił, jeszcze trochę i trzeba będzie psa odchudzać (zaznaczam, że przyjechał do nas w charakterze chudzinki z wystającymi żebrami).
Waldemar jest bardzo uczuciowy, nawiązał z nami silną więź. Uwielbia kontakt fizyczny, lubi być macany, dotykany, głaskany, miętoszony itd. Siada na stopach, pakuje się na kolana czy wręcz kładzie się na człowieku i jest zadowolony. Ale pyskaty jest okropnie: potrafi ryczeć, tupać i puszczać jakieś psie wiązanki, jak mu się coś nie podoba albo jak czegoś się domaga.
Waldemar będzie miał u nas dożywotnią opiekę. Jeżeli ja zejdę wcześniej, opiekę nad Waldemarem przejmie mój mąż, po nim syn. Tak więc bardzo proszę nie bombardować Fundacji zapytaniami o możliwość adopcji, gdyż Baron Waldemar jest już u siebie. Nikomu go nie oddamy.”
10.12.2020
Baron zwany Waldemarem ma prawdziwie szlacheckie podniebienie, nie dla niego suche chrupki (ależ któż by je jadł gdy do wyboru są prawdziwe kurczaki, marchewki i inne przysmaki specjalnie dla psów przygotowane?) Bardzo stara się dostać do gojących się ran pooperacyjnych, ponieważ trochę im szkodził został ubrany od stópek do głowy (znosi to dzielnie choć opiekunka widzi że psia duma cierpi niebywale)
Nasz kawaler ma też iście ułańską fantazję, szuka dziury w płocie choć na swoim podwórku ma miejsce i towarzystwo.
Odwiedził gabinet, pobrano mu krew do badań dostał też kilka tabletek.
2.12.2020
Ostatnie dni Baron zwany już teraz Waldearem spędził w schronisku. Tam został poddany zabiegowi kastracji oraz usunięcia guza oraz za co serdecznie dziekujemy przywieziony do naszego domu tymczasowego. To starszy bokser, wydaje się jednak że nie brak mu ani wdzięku ani pomysłowości typowej dla rasy…